Jak można zasypywać zabytkowe dęby gruzem, betonem, i to na wysokość co najmniej dwóch metrów? Tak się dzieje już od zeszłego roku. Przecież te drzewa nie dostaną wody i po dwóch latach uschną. A każde jedno drzewo trzeba chronić – przekonuje mieszkaniec Piotrowic, który poprosił DZ o interwencję w tej sprawie.

Dęby rosną w Piotrowicach, między ul. Jankego i Wojska Polskiego, na terenie prywatnym. To właśnie niepokoi mieszkańców dzielnicy. Dęby już częściowo uschły, są chore. – Wiem, o tym, że ludzie mają do mnie pretensje o gruz, ale ja staram się te drzewa uratować – tłumaczy Mariusz Bąk, właściciel zakładu kamieniarskiego, przy którym rosną dęby. Przypomina, że drzewa usychały zanim zajął teren, a składowanie gruzu ma spowodować wzmocnienie gruntu. Potem ma zamiar go wyrównać.

– Wynająłem już specjalistyczną firmę, która zajmie się wycinką tych dębów, których nie można już uratować i które są po prostu niebezpieczne. Pozostałe postaramy się wzmocnić – mówi. – W planach mam stworzenie małego parku. Wielokrotnie odwiedzała mnie już straż miejska, jednak nigdy nie udowodniono mi bezprawnego działania. Na swoim terenie mogę robić to, co uznam za słuszne – mówi.

Roman Kupka, kierownik referatu ochrony środowiska Urzędu Miasta ma jednak inne zdanie na ten temat – wycięcie niektórych drzew, w tym dębów, wymaga uzyskania pozwolenia. Ale przyznaje, że nigdy nie słyszał o jakiejkolwiek oficjalnej skardze wobec Mariusza Bąka. – W przeciwnym wypadku, z pewnością ten pan musiałby liczyć się z możliwością przeprowadzenia przez nas kontroli – zapewnia. – Jeżeli ktoś bez uzyskania pozwolenia wytnie drzewa, musi liczyć się z wysoką grzywną.

Jedna odpowiedż do "Dęby pod gruzami"

  1. Losek  23 listopada 2009

    ehhh.. znikają nam Piotrowice :[ za niedługo żeby zobaczyć zieleń to trzeba będzie sobie farby kupić

    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie będzie widoczny.