Mieszkańcy osiedla Odrodzenia nie potrafią powiedzieć, kim byli patroni jego głównych ulic: Stanisław Łętowski i Marcin Radocki (i nie chodzi o szczegóły, bo tych nie znają nawet historycy). Niemal nikt nie wie nawet, kim był – znaczniej mocniej kiedyś „reklamowany” – patron pobliskiej ulicy Aleksander Kostka Napierski. Dziwią się, kiedy dowiadują się, że to zbójcy, którzy z uwagi na ich działalność i poglądy – nadają się dzisiaj do lustracji. Spróbujmy przybliżyć ich sylwetki.

Parę miesięcy temu w kanale telewizyjnym „Kino Polska” przypomniano film „Podhale w ogniu” (premiera -1956 rok). Jego akcja filmu rozgrywa się w 1651 roku, czasie buntu Chmielnickiego na Ukrainie. Młody szlachcic Kostka Napierski przyjeżdża do Pcimia w poszukiwaniu ludowego przywódcy, bakalarza Radockiego. W karczmie sprzeciwia się samowoli starosty, staje w obronie prześladowanego chłopa i musi uciekać. przed pachołkami. W Pcimiu ustala z chłopskimi przywódcami taktykę buntu przeciw feudałom i wysyła do Chmielnickiego (przedstawianego jako wódz chłopskiego powstania) kuriera z wieściami. Ten w drodze powrotnej zostaje ujęty przez ludzi wojewody, Wybucha chłopski bunt. Zaczyna się od drobnych starć ze szlachtą, kończy zajęciem zamku w Czorsztynie. Jednak szlachta i duchowieństwo (właściciele zamków, dworów i ziemi) jednoczą Się w obliczu wspólnego wroga.

Wojska biskupie odzyskują zamek, a rozproszone grupy chłopskie zostają po kolei rozbite. Powstanie upada. Jego przywódcy stają przed sądem szlacheckim, czeka ich śmierć na haku. Przed egzekucją przepowiadają nadejście sprawiedliwości społecznej.
Być może najstarsze osoby pamiętają ten film, a z lekcji historii Aleksandra Leona Kostkę Napierskiego, którego w połowie minionego wieku na siłę lansowano na bohatera narodowego. Dziś inaczej się ocenia tego nieznanego pochodzenia ambitnego awanturnika,, który za wszelką cenę chciał zrobić karierę. Niezłomny obrońca chłopów, bohater narodowy, trybun ludowy okazał się pospolitym zabijaką, nie wahającym się kumać z wrogami ojczyzny (ze Szwedami, Chmielnickim, Rakoczym).

Osiedle odrodzenia

A jak było faktycznie? Źródła na ten temat są skąpe. Połowa XVII wieku to czas wielkich niepokojów na Podhalu, Na Ukrainie ważyły się losy powstania pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, który do różnych województw Rzeczypospolitej rozsyłał emisariuszy z uniwersałem „Do poddanych Korony Polskiej”, by wspomóc rozszerzanie się ruchu na zachód. Zawiązał również sojusz z księciem Siedmiogrodu Jerzym Rakoczym, pozwalający na dokonanie na Węgrzech zaciągu, „aby przez włość spiską werznąwszy się do Polski i z chłopy w górach pobuntowanymi złączywszy się na Kraków nastąpili i co znacznego zrobili”. W tym czasie na Podhale przybył młody pułkownik królewski Aleksander Kostka Napierski. Barwnie opowiadał o swych zasługach. Przedstawiał się jako potomek słynnego rodu Kostków herbu Dąbrowa, czasem jako nieślubny syn króla polskiego Władysława III. Legitymował się przy tym królewskim listem uprawniającym do prowadzenia zaciągu wśród chłopów do wojska, na obronę województwa krakowskiego. List ten otworzył przed kostką m.in. drzwi domu podstarościego Wiktoryna Zdanowskiego.

Zdanowski, cieszący się autorytetem wśród miejscowej ludności, ułatwił Napierskiemu pozyskanie zaufania górali, szczególnie ich przywódcy, Stanisława Łętowskiego z Czarnego Dunajca. Pozyskawszy sympatię gospodarza, Kostka zatrzymał się w Nowym Targu. Była to wygodna baza dla wypraw do okolicznych wsi, w celach rzekomo werbunkowych.

Jednak Napierski miał również dokument, którego podstrościemu nie pokazał. Jego treścią dzielił się za to z chłopami: „Ja, Bohdan Chmielnicki wiadomo czynię wszystkim poddanym Korony Polskiej (…), że pod moc i władzę naszą podbiwszy państwa tej Korony Polskiej, uwolnić was obiecuję od ciężarów i robocizny. Będziecie tylko na samych czynszach, jako ta szlachta, tylko żebyście nam wiary jako ruscy poddani dotrzymali, panów swoich żebyście opuszczali, przeciwko nim powstawali i do nas jako w największych kupach się gromadzili’”.

Odkrywszy prawdziwy cel eskapad Napierskiego, proboszczowie podhalańskich parafii, powiadomili o tym biskupa krakowskiego Piotra Gębickiego, któremu król Jan Kazimierz powierzył obronę Krakowa i dowództwo nad wojskiem. Nic o tym nie wiedząc, krążył Kostka Napierski po wsiach Podhala, starając się pozyskać dla sprawy powstania jak największą ilość zwolenników. Hasłem do chwycenia za broń miało być zajęcie zamku w Czorsztynie, z którego oddziały powstańców miały, po połączeniu z wojskami Rakoczego, wyruszyć na Kraków. Prowadząc agitację pod hasłami powstania przeciwko szlachcie oraz obrony majestatu królewskiego przed rokoszem szlacheckim zdołał zgromadzić oddział złożony z górali ze starostw czorszytńskiego, nowotarskiego, lanckorońskiego i opanować zamek czorsztyński.

15 czerwca 1651 roku wraz z kilkunastoma góralami Kostka Napierski stanął u wrót zamku. Wiedział, że zamek został pozbawiony załogi, którą starosta czorsztyński zabrał pod Beresteczko, pozostawiając jedynie kilku pachołków. „Pułkownik” posiadał podrobione pismo rzekomo od samego króla, polecające Napierskiemu zajęcie zamku i organizację jego obrony.

Będąc już gospodarzem na zamku, zaczął gromadzić żywność i uzbrojenie. Wysłał też list do biskupa Gębickiego, informujący o zajęciu zamku, „z polecenia króla”, donoszący również, że w obronie zamku pilne staranie deklarując, uprasza o kilka sztuk armat u biskupa, aby mógł się czym bronić nieprzyjacielowi”.

Reakcją biskupa było wysłanie starosty dobczyckiego Michała Jordana na czele 80 żołnierzy, z poleceniem pojmania awanturnika. Nie zostało ono jednak wykonane, gdyż w tym czasie rozeszły się wieści o buntowniczych nastrojach wśród chłopstwa i wojskach Rakoczego mających niebawem nadciągnąć Napierskiemu z odsieczą. Według innych źródeł oddział ten został pobity przez obrońców zamku.

Tymczasem z pomocą Napierskiemu na zamek nadciągnęła jedynie niewielka grupa górali, zwiększając jego obsadę zaledwie do około 50 ludzi (i znów – według innych źródeł w zamku było tylko 27 obrońców i 5 dziewcząt).

Aby przygotować drugą wyprawę na Czorsztyn, biskup Gębicki zwołał pospolite ruszenie szlachty województwa krakowskiego. 22 czerwca pod murami zamku zjawiło się przeszło tysiąc zbrojnych. Napierski nie zgodził się na poddanie, do końca licząc na odsiecz i marząc o wyprawie na Kraków.

Bitwa o zamek trwała trzy dni. Kostka Napierski, mimo odniesionych ran, nie myślał o kapitulacji. Nawet wtedy, gdy – z braku amunicji – obrońcy zamku przetapiali ołów wyjmowany z okien, zrzucali na oblegających płyty wyjmowane z posadzek, ani wtedy, gdy zaczął dokuczać im głód. Widząc ten niemal obłąkańczy upór, załoga zamku postanowiła ratować życie kosztem swojego przywódcy. Trzeciego dnia bitwy w zamian za obietnicę wolności związawszy Napierskiego, wydała go w ręce wojsk królewskich.

„A znów agent Chmielnickiego, Ponoć Władka syn Czwartego, Co Napierski zwał się Kostka, Do Czorsztyna sal się dostał.
Ujmował się za ludem, Chociaż nie był Robin Hoodem. Za to, że siał bunt w góralach, Poniósł śmierć z powodu pala.”

18 lipca 1651 roku, przed południem, na mocy wyroku wydanego przez krakowski sąd grodzki, oskarżony o zdradę stanu i sfałszowanie dokumentów, Aleksander Kostka Napierski został stracony przez wbicie na pal.

Zginął mając za sobą krótki żywot i udział wydarzeniach, które wstrząsnęły południem Polski. Kim był? Awanturnikiem? Żołnierzem niedocenionym? Człowiekiem, który nie potrafił znaleźć swego miejsca? Obrońcą ludu? Zdrajcą i sprzymierzeńcem wrogów Rzeczpospolitej?

Zamek czorsztyński utrzymał przez 10 dni. Legenda o nim przetrwała prawie 350 lat. Niewiele o nim wiemy, ale był postacią z krwi i kości. Krążyły o nim podania, pisano o nim wiersze, stworzono film. Jego imię nadano ulicom wielu miast i miejscowości. Czy słusznie – pozostawmy do oceny historykom.

źródło: Silesia SM Gazetka Osiedlowa

Skomentuj

Twój adres e-mail nie będzie widoczny.